bialekozaki2_0red_head22

Bardzo dużo ostatnio mówi się o Ukrainie, niestety niemal cały czas w związku ze złymi lub przygnębiającymi wiadomościami. A przecież, mimo wszystko, życie toczy się tam w miarę normalnie (przynajmniej na zachodzie), ludzie chcą żyć pełnią życia i kontynuują swoje codzienne nawyki. Dziewczyny ukraińskie tak samo jak my przeczesują sklepy i ciucholandy w poszukiwaniu fajnych kreacji, którymi mogłyby zaskoczyć swoich znajomych. Byłam kilka lat temu na Ukrainie, przebywałam tam przez blisko dwa tygodnie, więc miałam naprawdę sporo czasu, aby przyjrzeć się, jak ubierają się tam młode kobiety. Jedno mogę Wam powiedzieć z całą pewnością - Ukrainki naprawdę, ale to naprawdę kochają buty na wysokich obcasach. Pominąwszy może kwestię tych wszechobecnych butów na obcasie, z grubsza można powiedzieć, że moda u naszych sąsiadek nie różni się znacznie od naszej. Jeżeli się uprzeć, można stwierdzić, że w niektórych przypadkach ubierają się one nieco skromniej od Polek, ale równie dobrze może to być subiektywna obserwacja wynikająca z miejsc, które odwiedzałam. W końcu w Polsce również nie brakuje biedniejszych kobiet... Na pewno na plus wyróżnia Ukrainki to, że o wiele bardziej niż Polki lubią nawiązywać czasem wyglądem do ludowych strojów. Nadaje to ich kreacjom niesamowitej duszy. W zeszłym roku miałam okazję studiować z kilkoma dziewczynami z Ukrainy. Ich styl można określić jako "mocno kobiecy", czasami może aż za mocno - na porządku dziennym są króciutkie i obcisłe miniówki oraz bardzo cienkie rajstopy. Taki strój obowiązuje nawet w siarczyste mrozy! Wszystko uzupełnione wysokimi szpilkami, nawet wtedy, gdy buty zupełnie nie pasowały do reszty. Wszystkie Ukrainki, które spotkałam teraz i na wcześniejszym wyjeździe, bez wyjątku noszą długie, nawet bardzo długie włosy. Pamiętam, jak któregoś dnia jedna z Ukrainek opowiadała mi o tym, jak się żyje kobietom jej kraju. Powiedziała, że szczególnie w mniejszych miasteczkach i wioskach, znalezienie sobie dobrego męża to często dla dziewczyny jedyna szansa na lepsze życie... To by tłumaczyło tę mocno "zaczepną" modę.